Szatynka z uśmiechem na twarzy, podążała ulicami Barcelony w uniwersytet w stronę swojej uczelni.To właśnie dzisiaj odbywa się uroczyste wręczenie dyplomów. Violetta chciała w ten dzień wyglądać naprawdę wspaniale, dlatego też włożyła na siebie czarną,koronkową sukienkę od La Redoute którą dostała od rodziców na swoje 21 urodziny (*KLIK*) i czarne półbuty na obcasie które również dostała od rodziców (*KLIK*) - Na pewno bardzo dużo kosztowały ich te rzeczy...-pomyślała Castillo po czym usiadła na najbliższej ławce i zalała się łzami. Dzień po jej dwudziestych pierwszych urodzinach w wypadku samochodowym zginęli jej rodzice. Jedyną osobą która jej została był jej starszy brat Federico. Rodzeństwo nie utrzymywało jednak ze sobą kontaktu. Nagle jak oparzona Violetta wstała z ławki,wytarła zalane łzami policzki i szybkim krokiem ruszyła w stronę jej innego życia. Dzięki ukończeniu wydziału turystyczno-rekreacyjnego Violetta mogła nareszcie zacząć szukać jakąś dobrze płatną pracę. Rozmyślania szatynki przerwał dźwięk jej białego Samsunga. Wyjęła telefon z torebki. To wiadomość od Ludmiły: Gdzie ty się do cholery podziewasz,ceremonia zaczęła się jakieś 10 minut temu!!! POŚPIESZ SIĘ!!!. Szatynka spojrzała na swój zegarek. Rzeczywiście było już 10 po 12 a ceremonia miała się zacząć punkt 12! Violetta schowała telefon do torebki i zaczęła biec w kierunku uczelni. Biegła nie patrząc przed siebie gdy nagle wpadła na bruneta o zielonych oczach.
-Prze-prze-praszam-wydukała oszołomiona niezwykłą urodą ofiary jej głupoty-Nie zauważyłam Pana a bardzo się śpieszę i...
-Spokojnie nic takiego się nie stało- odparł z brakiem jakiejkolwiek emocji w głosie i obrócił się w stronę dziewczyny
Spojrzeli sobie głęboko w oczy i delektowali się tym jakże niezwykłym spotkaniem. Verdas jakby w jednej chwili zmiękł.
-Nazywam się Violetta,Violetta Castillo,absolwentka wydziału turystyczno rekreacyjnego na uniwesytecie Barcelońskim. A pan?- odparła dalej wpatrując się w zielone oczy chłopaka, wyciągnęła rękę w stronę bruneta
-Leon Verdas, w spół właściciel firmy Verdas Inc.Miło mi panią poznać.- uścisnął rękę szatynki - Przepraszam ale mam umówione spotkanie i...-przerwała mu Violetta
-Ceremoniaaa!-krzyknęła- Ja też muszę już iść...do widzenia panie Verdas.-znów zaczęła biec w stronę uniwersytetu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto jest prolog :D Mam nadzieję że wam się spodoba :) Szczerze mówiąc nie wiedziałam trochę jak połączyć ze sobą treść ale mam nadzieję że mi się udało :D Oto mamy pierwsze spotkanie Leonetty a jak to się potoczy dalej zobaczycie w kolejnych rozdziałach jeśli tylko będziecie tego chcieli :D Chętnie poznam wasze opinie na temat prologu i informuję że chętnie rozpocznę pracę z utalentowaną osobą ponieważ samej jest mi trochę ciężko pisać ;) Zainteresowanych proszę o kontakt na e-mail dostępny w zakładce KONTAKT :) Chciałabym was zaprosić na blog mojej koleżanki: msp-owiczka.blogspot.com :D

Ciekawy porlog♥, super się zapowiada.
OdpowiedzUsuńBiedna Viola.. ciekawe czy poradzi sobie bez rodziców. No i oczywiście Leonetta ;33! Boskie spotkanie :)
Pozdrawiam, YourAniolek♥