czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział 2: Znowu on!




Byłyśmy już krok od wejścia do klubu,gdy nagle pojawiła się pewna przeszkoda. Potężny mężczyzna w stroju ochroniarza poprosił nas o przepustki których oczywiście nie miałyśmy. W tym momęcie jedyne co nam pozostało to powrót do domu,lecz w tej samej chwili usłyszałam szept Ludmiły w moim kierunku: Spokojnie ja się tym zajmę! Oznajmiła moja blond przyjaciółka po czym zrobiła krok w stronę nieznanego nam osiłka. Wyjęła ze swojej torebki małą karteczkę na której napisany był numer jej telefonu. Wręczyła go mężczyźnie i ułożyła dłoń w postać telefonu. Mężczyzna uśmiechnął się w jej kierunku po czym otworzył nam drzwi do klubu. Byłam oszołomiona że jej uroda działa absolutnie na wszystkich mężczyzn. W tym momencie pozazdrościłam jej bogatego pochodzenia i idealnych piersi o rozmiarze C. Po chwili poczułam jej rękę na moim nadgarstku. Pociągnęła mnie gwałtownie w stronę baru który obsługiwała wysoka dziewczyna o kręconych czarnych włosach.
-Hej Naty,to jest moja przyjaciółka Violetta-odparła do dziewczyny Lu
-Hej Ludmi,miło mi Cię poznać Violetta-odpowiedziała po czym wyciągnęła swoją rękę w moim kierunku. Uścisnęłam rękę nowej znajomej po czym zapytałam Ludmiły czego się napijemy. Blondyna zwróciła się do Naty i poprosiła o najlepszego drinka w tym barze. Usiadłyśmy z Lu przy dwu osobowym stoliku i zaczęłyśmy plotkować. Po chwili Natalia zmierzała w naszym kierunku z drinkami. Postawiła je na stoliku po czym odeszła do swoich zajęć. Wzięłam łyk drinka po czym usłyszałam słowa mojej ulubionej piosenki. Złapałam Ludmiłę za rękę i pociągnęłam ją za sobą w kierunku parkietu zaczęłyśmy wspólnie tańczyć. Gdy zabrzmiały pierwsze słowa zaczęłam śpiewać na cały głos nie przejmując się innymi: *klik*

"No one knows what it's like?

Behind these eyes
Behind this mask
I wish we could revind
And turn back time
To correct the past
Oh baby
I wish I can tell you
How I feel but I can't
'cause I'm scared to
Oh boy
I wish I could say that
Underneath it all
I'm still the one you love
Still the one you're dreaming of
Underneath it all
I'm missing you so much
Baby let's not give it up
[...]
Let's not give it up
O Oohhhhhh "

Nawet nie wiem w którym momencie dostałam do ręki mikrofon i zostałam wepchnięta przez tłum na parkiecie na scenę. Głośnymi oklaskami i krzykami zostałam "zmuszona" by zaśpiewać kolejną piosenkę. Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam w swojej dłoni mikrofon,chyba jak jeszcze byłam w liceum. Potem skupiłam się tylko i wyłącznie na studiach. Dziś po raz pierwszy od jakiś 3 lat mam w ręku mikrofon. Byłam zakłopotana ponieważ nie byłam przygotowana na tego typu sytuację. Szybko przeszukałam wzrokiem salę z nadzieją na pomoc Lu. Moja przyjaciółka miała niezwykle uwodzicielski głos,w końcu już jako 5 latka uczęszczała do szkoły muzycznej. W tym momencie ją dostrzegłam i popatrzyłam jej w oczy błagalnym spojrzeniem. Blondynka od razu wiedziała o co mi chodzi i ruszyła w stronę sceny. Po chwili stała już przy moim boku. Rozległy się dźwięki muzyki,znajomej mi muzyki. No tak blondynka non stop śpiewała tą piosenkę w domu. Znałam każde jej słowo. Nagle usłyszałam pierwsze słowa wyśpiewane przez Lu: *klik* 

"Si me enamoro estaras siempre en mi camino
Bloqueando mi destino 
Somos de mundos demasiados diferentes
Es tan evidente"

Teraz przyszła moja kolej. Wzięłam głęboki oddech po czym zaczęłam śpiewać moją część piosenki:


"Yo solo busco ser feliz con quien me cuide

Que me proteja y no me olvide
Y que me ayude a encontrar lo que yo sońe

Mi felicidad"


Dalszą część piosenki śpiewałyśmy z Lu  na zmianę lub razem, w zależności od tego czy zwrotka czy refren:


 "Yo tengo un plan siempre
Que te envuelve dulcemente

Yo tengo solo amor para dar,pero Si


Es por amor todo sera verdadero

Si es por amor doy todo lo que soy
Mi corazon es todo lo que yo tengo
Gane y perdi,nunca me rendi
Por que soy asi oooo..."

Gdy skończyłyśmy śpiewać dostałyśmy burzę oklasków. W tym momencie to mnie nie interesowało,ponieważ wśród publiki dostrzegłam znajomą mi postać. Nie mogłam dokładnie dostrzec jej twarzy. Byłam jeszcze byt oszołomiona naszym i jakże pięknym występem. Spojrzałam na Lu po czym znów na znajomą postać.Nie było jej tam gdzie przedtem. Nagle tłum zaczął się rozchodzić i na środku parkietu zobaczyłam jego. Pięknego bruneta o brązowych oczach którego spotkałam. Nie był ubrany jak wtedy. Miał na sobie garnitur od najlepszego projektanta na świecie. To był zupełnie odmieniony,bardziej w biznesowym wydaniu chłopak którego poznałam dzisiaj rano. Szturchnęłam lekko Ludmiłę w ramię i wskazałam lekko głową w stronę bruneta. 
-To znowu on-powiedziałam to przyjaciółce szeptem po czym zeszłyśmy ze sceny.


--------------------------------------------------------------------------------------------------
Bum no i jest rozdział 2 XD Mam nadzieję że wam się podoba :D 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=PRZYCZYNIASZ SIĘ DO POWSTAWANIA KOLEJNYCH ROZDZIAŁÓW :) Rozdział 3= 3 komentarze ;) 

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Zdziwiona :/

Witajcie!
Po opublikowaniu 1 rozdziału liczba odwiedzin diametralnie wzrosła ale nie przybyło żadnych komentarzy co jest dla mnie oznaką że nie chcecie żebym pisała lub po prostu nie chce napisać wam się słowa typu ''fajny" zawiodłam się na was :((( Proszę komentujcie mojego bloga dopiero zaczynam swoją przygodę z blogowaniem i powinniście mnie wspierać :((( Jeżeli wasza aktywność w postaci komentarzy nie zwiększy się chociaż do 1 kom pod postem bd zmuszona zawiesić lub trwale usunąć bloga :((( po co mam spędzać codziennie kilka godzin nad dobieraniem słów i wymyślaniem fabuły mojego opowiadania skoro wy tego nie docenjacie :((( Informuje że jeśli pod rozdziałem 1 pojawią się 1-2 komentarze to rozdział 2 opublikuje już w środę to wszystko zależy od was!!!  Dziękuję za uwagę mam nadzieje że moje intencję są dla was dość jasne... Pozdrawiam Olivka V.

DZIĘKUJĘ ZA POŚWIĘCONĄ UWAGĘ!!!

Rozdział 1: Zakochałaś się!





-Violetta Castillo- rozległ się głos dyrektorki wydziału turystyczno-rekreacyjnego.Usłyszawszy swoje imię i nazwisko wstałam ze swojego miejsca które zajmowałam obok nieziemskiej blondynki która jednocześnie była moją najlepszą przyjaciółką. Rozpromieniona zmierzałam w stronę podestu na którym widniała postać dyrektorki. Nie było po mnie widać,że płakałam. Ciągle miałam przed oczami obraz bruneta którego spotkałam zanim tu dotarłam. Wydawał się być bardzo zdenerwowany ponieważ przez mnie jego kawa znalazła się na chodniku jednej z Barcelońskich ulic. Jego wyraz twarzy nie wróżył wobec mnie nic dobrego,jednak zachował się zupełnie inaczej. Był dla mnie bardzo miły. Bardzo chciałabym znów go spotkać. Przestałam myśleć o przystojnym i tajemniczym brunecie i skupiłam się na udanym zakończeniu szkoły. Weszłam na podest,moja sukienka pięknie prezentowała się w promieniach hiszpańskiego słońca.  Uścisnęłam dłoń dyrektorki wydziału na którym studiowałam. Wręczyła mi dyplom i złożyła gratulację. Obróciłam się w stronę moich kolegów i koleżanek z mojego roku i triumfalnie rzuciłam w ich stronę czarną czapkę absolwenta,którą Ludmiła musiała zabrać za mnie z naszego wspólnego mieszkania. Po tym ruchu zeszłam z podestu i wróciłam na miejsce obok mojej blond przyjaciółki. Siedziałam na miejscu mocno ściskając dyplom ukończenia szkoły i z trudem powstrzymując łzy spadające na moją czarną sukienkę. W tym samym momencie poczułam na swoim ramieniu ciepły dotyk ramienia mojej przyjaciółki. Bez zastanowienia przytuliłam się do niej i rozryczałam niczym małe dziecko. Ludmiła dobrze wiedziała,ze jest mi ciężko. Przecież moi rodzice zginęli niecałe 6 miesięcy temu. Otrząsnęłam się i ponownie wytarłam spływające mi po policzku łzy. Ludmiła wyciągnęła ze swojej torebki chusteczkę do demakijażu i jednym ruchem wytarła smugi czarnego tuszu do rzęs który rozmazały moje łzy. Przecież nie mogłam wyglądaj jak jakieś zombi na zdjęciu wszystkich absolwentów. Na nią zawszę mogę liczyć. Właśnie z głośników wydobyły się ostatnie słowa przemowy pani dyrektor. To mogło oznaczać tylko jedno: CZAS NA OSTATNIE WSPÓLNE ZDJĘCIE!. Wstałam z mojego miejsca i z przyklejonym uśmiechem na twarzy ruszyłam w stronę podestu trzymając w dłoni nieco pognieciony i mokry od łez dyplom. Po skończonej "sesji zdjęciowej" udałam się do wyjścia wraz z Ludmiłą. Miałam cichą nadzieję,że Lu nie zapyta mnie co spowodowało moje spóźnienie na ceremonię. Niestety. Ledwo po wyjściu z terenu uniwersytetu z ust blondynki wydobyły się następujące słowa:
-Co a może raczej kto spowodował twoje spóźnienie się na ceremonię?-szybko wymyśliłam w swojej głowie jakieś sensowne kłamstwo
-Byłam w agencji pracy zostawić swoje podanie o pracę,bo wiesz chcę jak najszybciej przestać żyć za pieniądze twoich rodziców-uśmiechnęłam się z nadzieją,że uda mi się oszukać Ludmiłę,jednak bezskutecznie
-KŁAMIESZ!-krzyknęła blondynka tak głośno,że popatrzyli się w naszą stronę wszyscy przechodnie którzy akurat znajdowali się na tej samej ulicy co my-Widzę to w twoich oczach-Ludmiła rzeczywiście była mądrzejsza niż się wydawała. W końcu uległam jej wzrokowi. 
-No dobrze powiem ci wszystko,pod warunkiem że wybierzemy się na jakąś dobrą kawę,żeby uczcić mój dyplom-odparłam z entuzjazmem w głosie 
-Czemu przy kawie? Taki sukces trzeba uczcić przy dobrym drinku-odparła blondynka po czym wyjęła z kieszeni swoich czarnych spodni różowego iPhone'a 4s,wybrała numer i zamówiła taksówkę którą mamy wrócić do domu.
-Ludmiła,proszę cię,nie mam teraz nastroju na balowanie-spojrzałam błagalnym spojrzeniem na moją blond przyjaciółkę-Zostańmy w domu i uczcijmy mój sukces razem-odparłam po czym wsiadłam do taksówki, która właśnie przyjechała 
-O nie,nie!-Krzyknęła Lu-To jest jedyna okazja do świętowania następna może się nadarzyć dopiero za 5 lat! Znam dobry klub w centrum!Poproszę na aleję De Calvet 46. No Vilu a teraz opowiadaj co przydarzyło Ci się po drodze na uczelnie,ze szczegółami poproszę!-odparła zaciekawiona blondynka 
-Powiem ci w domu...
-ZGODA! Ale w domu to już mi się nie wywiniesz kochaniutka!-Powiedziała po czym zwróciła się do kierowcy taksówki-To tutaj.-Kierowca zatrzymał się pod blokiem w którym mieściło się nasze mieszkanie,Ludmiła zapłaciła odpowiednią sumę po czym razem udałyśmy się do windy. Wcisnęłam numer 46. Drzwi windy otworzyły się naprzeciwko naszego apartamentu,który kupili nam na własność rodzice Ludmiły. Źle się czułam z tym,że żyłam za cudze pieniądze ale po śmierci rodziców zostałam  pozbawiona jakichkolwiek środków do życia. Jednak dzięki hojności rodziców mojej przyjaciółki mogłam żyć normalnie i nie musiałam zamartwiać się o każdy następny dzień mojego życia.  Po wejściu do naszego mieszkania Ludmiła znów zaczęła naciskać. Nie mogłam już dłużej ukrywać prawdy. Usiadłyśmy na wygodnej sofie w salonie i rozpoczęłyśmy naszą rozmowę.
-No więc...po otrzymaniu twojego sms'a zaczęłam biec by nie przegapić ceremonii...i przez przypadek wpadłam na takiego jednego chłopaka...-chciałam mówić dalej ale przyjaciółka mi przerwała
 -NIE WIERZĘ! TY SIĘ ZAKOCHAŁAŚ!-pisnęła podekscytowana
-Co?! Nieee...no może...ale co z tego skoro nie mam nawet jego numeru,wiem tylko że ma na imię Leon i zresztą nie ma ochoty zadawać się z taką prostaczką jak ja...-odparłam z nutką smutku w głosie
-Hmmm...Jak nie on to inny,a teraz chodź wybierzemy jakieś sukienki i pójdziemy się trochę rozerwać w klubie i przy okazji uczcimy twój dzisiejszy sukces.- odparła cała rozpromieniona po czym pociągła mnie prosto do swojej garderoby. Roiło się tam od wszelkich sukienek,butów i dodatków. Wpadła mi w oko czarna sukienka (*KLIK*) i czarne szpilki na platformie (*KLIK*). Ludmiła wybrała podobna kreacje ale w odcieniu złota. Po ponad godzinnych przygotowaniach zadzwoniłam po taksówkę i razem pojechałyśmy do klubu w centrum.Po około 15 minutowej drodze taksówką dotarłyśmy przed wejście najlepszego klubu nocnego w Barcelonie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest rozdział 1 :D Mam nadzieję że wam się podoba ;) Chętnie poznam wasze opinie w komentarzach :) Dziękuję "YourAniolek." za dodanie mnie do obserwowanych :D Jesteś moją 1 obserwatorką przewiduję dla ciebie jakąś niespodziankę (bądź cierpliwa XD ) Następny rozdział wymaga od was 5 komentarzy :)

sobota, 3 stycznia 2015

Prolog


Szatynka z uśmiechem na twarzy, podążała ulicami Barcelony w uniwersytet w stronę swojej uczelni.To właśnie dzisiaj odbywa się uroczyste wręczenie dyplomów. Violetta chciała w ten dzień wyglądać naprawdę wspaniale, dlatego też włożyła na siebie czarną,koronkową sukienkę od La Redoute którą dostała od rodziców na swoje 21 urodziny (*KLIK*) i czarne półbuty na obcasie które również dostała od rodziców (*KLIK*) - Na pewno bardzo dużo kosztowały ich te rzeczy...-pomyślała Castillo po czym usiadła na najbliższej ławce i zalała się łzami. Dzień po jej dwudziestych pierwszych urodzinach w wypadku samochodowym zginęli jej rodzice. Jedyną osobą która jej została był jej starszy brat Federico. Rodzeństwo nie utrzymywało jednak ze sobą kontaktu. Nagle jak oparzona Violetta wstała z ławki,wytarła zalane łzami policzki i szybkim krokiem ruszyła w stronę jej innego życia. Dzięki ukończeniu wydziału turystyczno-rekreacyjnego Violetta mogła nareszcie zacząć szukać jakąś dobrze płatną pracę. Rozmyślania szatynki przerwał dźwięk jej białego Samsunga. Wyjęła telefon z torebki. To wiadomość od Ludmiły: Gdzie ty się do cholery podziewasz,ceremonia zaczęła się jakieś 10 minut temu!!! POŚPIESZ SIĘ!!!. Szatynka spojrzała na swój zegarek. Rzeczywiście było już 10 po 12 a ceremonia miała się zacząć punkt 12! Violetta schowała telefon do torebki i zaczęła biec w kierunku uczelni. Biegła nie patrząc przed siebie gdy nagle wpadła na bruneta o zielonych oczach.
-Prze-prze-praszam-wydukała oszołomiona niezwykłą urodą ofiary jej głupoty-Nie zauważyłam Pana a bardzo się śpieszę i...
-Spokojnie nic takiego się nie stało- odparł z brakiem jakiejkolwiek emocji  w głosie i obrócił się w stronę dziewczyny
Spojrzeli sobie głęboko w oczy i delektowali się tym jakże niezwykłym spotkaniem. Verdas jakby w jednej chwili zmiękł.
-Nazywam się Violetta,Violetta Castillo,absolwentka wydziału turystyczno rekreacyjnego na uniwesytecie Barcelońskim. A pan?- odparła dalej wpatrując się w zielone oczy chłopaka, wyciągnęła rękę w stronę bruneta
-Leon Verdas, w spół właściciel firmy Verdas Inc.Miło mi panią poznać.- uścisnął rękę szatynki - Przepraszam ale mam umówione spotkanie i...-przerwała mu Violetta
-Ceremoniaaa!-krzyknęła- Ja też muszę już iść...do widzenia panie Verdas.-znów zaczęła biec w stronę uniwersytetu.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto jest prolog :D Mam  nadzieję że wam się spodoba :) Szczerze mówiąc nie wiedziałam trochę jak połączyć ze sobą treść ale mam nadzieję że mi się udało :D Oto mamy pierwsze spotkanie Leonetty a jak to się potoczy dalej zobaczycie w kolejnych rozdziałach  jeśli tylko będziecie tego chcieli :D Chętnie poznam wasze opinie na temat prologu i informuję że chętnie rozpocznę pracę z utalentowaną osobą ponieważ samej jest mi trochę ciężko pisać ;) Zainteresowanych proszę o kontakt na e-mail dostępny w zakładce KONTAKT :) Chciałabym was zaprosić na blog mojej koleżanki: msp-owiczka.blogspot.com :D

piątek, 2 stycznia 2015

Powitanko :)

Witajcie!

Nazywam się Liv i mam 15 lat. Od jakiegoś czasu zaczęłam czytać blogi o tematyce dorosłej Leonetty głównie czytam *KLIK* . Dzięki temu w mojej głowie zaczęło się prawdziwe pobojowisko,zaczęłam wymyślać zupełnie nowe historie swojej ulubionej pary Leonetty i postanowiłam się nimi z wami podzielić :D Jak na razie prolog jest jeszcze nie dopracowany ale jestem pewna że jutro bądź w niedzielę będę mogła poznać wasze opinie o mojej twórczości :) Zachęcam was serdecznie do odwiedzania,komentowania i czytania mojego bloga :*





Pozdrawiam was Olivka V. :*